Ponieważ jestem wybredna i ciężko jest mnie wprawić w kulinarny zachwyt, niezbyt często jadam poza domem. Co nie oznacza, że nie odwiedzam nowych miejsc i nie testuję ich menu.
Prywatnie oraz jako ambasadorka Restaurant Week miałam okazję poznać kilkanaście, wówczas nowych dla mnie restauracji. Do kilku z nich powróciłam z czasem, ale przyznaję, że przez te kilka edycji – zachwyciły mnie dosłownie 3-4 miejsca.
Z OtwARTą było trochę inaczej.
W ramach zaproszenia na wizytę studyjną Smaki Gdańska (relacja tu ⇒klik), jednym z punktów programu była kolacja w tej właśnie restauracji.
Wówczas menu przygotowano specjalnie pod to wydarzenie – motywem przewodnim był rokitnik – ale mogłam spróbować również dań z codziennej karty lokalu. Wyszłam objedzona, zachwycona i pewna, że jeszcze tam wrócę.
I wróciłam 🙂
Jak było tym razem?
Poniżej przeczytacie o moich wrażeniach z degustacji, ale po kolei.

OtwARTa – serce Garnizonu.
Ponieważ w Trójmieście mieszkam od 6 lat, nie mam odniesienia i nie wiem jak Wrzeszcz wyglądał chciażby dekadę temu, ale jeśli wierzyć mieszkańcom tej dzielnicy – dynamicznie zmienia się na dobre.
Na terenie dawnego Garnizonu, niedaleko pkp Wrzeszcz, niby w centrum, ale nie do końca, na nowym osiedlu znajduje się OtwARTa.
Łatwo tutaj dojechać i chociaż jesteśmy w środku metropolii, nie odczujemy miejskiego zgiełku i pośpiechu. Jest cicho, spokojnie, aż ma się ochotę zatrzymać na chwilę i odpocząć.
Lokalizacja moim zdaniem jest idealna, miejsce przestronne
 a dużym plusem są okna, usytuowane od południa, dzięki czemu nawet w ponury zimowy dzień możemy cieszyć się dużą ilością światła.
Zazwyczaj wystrój restauracji ma dla mnie znaczenie drugorzędne, najważniejszy jest smak serwowanych dań,  ale tym razem zatrzymajmy się na chwilę.
To, że w OtwARTej jest jasno to już wiecie.
W środku możemy wybrać bardziej ustronne miejsce dla dwojga, jak i przysiąść się do długiego, kilkunastoosobowego stołu i przyłączyć do innych – zgodnie z coraz bardziej popularną ideą common table. To również idealne miejsce dla większych grup.

W OtwARTej można znaleźć nawet kiszone cytryny <3

Na ścianach wiszą obrazy, które nienachalnie i miło cieszą oko ożywiając restaurację.
Niestety nie znam się kompletnie na sztuce, więc nie opowiem wam nic w tym temacie, kto co i dlaczego namalował czy stworzył, ale okiem laika jestem w stanie ocenić czy coś mi się podoba czy nie i jak się z tym czuję.
W OtwARTej sztuka jest nienachalna, nie drażni, nie wywołuje niepokojących doznań. Tworzy za to przytulne i oryginalne tło do serwowanych dań a  stonowana muzyka oraz sympatyczna i pomocna obsługa sprawi, że poczujemy się miło ugoszczeni.

Menu
Restauracja oferuje dość różnorodne menu, od przystawek, po dania główne i desery. Są również potrawy specjalnie skomponowane dla dzieci jak i zmienna oferta lunchowa – codziennie serwowany jest inny zestaw. Menu jest także modyfikowane w zależności do sezonu tudzież pory roku.
Co warto przegryźć?
Po pierwsze polecam zapytać obsługi i zdać się na ich sugestię, możemy się mile zaskoczyć.
Chociaż wybór jest spory, cieszyłam się, że razem ze mną był Marcin, bo mogliśmy wziąć różne dania, skosztować od siebie i nie obawiać się, że z przejedzenia pękną nam żołądki. 😉
No to po kolei:
Lemoniada z imbirem i pomarańczą
Wiecie, z założenia to nie jest trudny napój – cytrusy (bo nie zawsze robi się ją tylko z cytryn), słodzidło, woda + dodatki.
A mimo to zdarzało mi się wypić bardzo kwaśną, bardzo słodką, na siłę udziwniona lub prawie bez smaku – jak woda ze śladową ilością cytryny.

Tutaj było bardzo dobrze – świeża mięta, sok z pomarańczy z dodatkiem (w OtwARTej sami robią przetwory – doceniam mocno <3) konfitury pomarańczowo – imbirowej z miodem, która równoważyła kwaśny smak owoców.
Orzeźwiająca, idealnie gasząca pragnienie, godna spróbowania nawet w środku zimy.

Lemoniada imbirowa -14 zł

Krem z buraków
Zastanawiałam się nad przystawką, ale w zamian spróbowałam z polecenia kremu z buraków, który sezonowo zastąpił dostępny wcześniej krem z dyni. 
I był to słuszny wybór, chociaż jak dla mnie porcja była zbyt duża ;-).
Delikatny, słodki o aksamitnie kremowej konsystencji podawany z kwaśną śmietaną.
Ciekawa alternatywa dla klasycznego barszczu.

Krem z buraków – 14 zł

Polski ramen
W OtwARTej możecie spróbować również swojskiej wariacji na temat tego kultowego japońskiego rosołu. 
Co go wyróżnia?
Dodatek kiszonych ogórków i wędzone mięso, codziennie świeżo kupowane na pobliskim targu.
Przeważnie tutaj do ramenu dodawana jest wędzona ogonówka, ale wyjątkowo, z powodu braku produktu tego dnia podano nam ramen z półgęskiem. Ponadto w bulionie skosztujecie czarnuszki, świeżego szczypiorku i zrobionego w punkt jajka z płynnym żółtkiem.
Również porcja bardzo sycąca, głodni z pewnością nie wyjdziecie. 😉

Polski ramen – 27 zł

Całkiem niedawno, niecałe dwa lata temu było głośno o singapurskiej restauracji, a właściwie budce z jedzeniem, która została wyróżniona prestiżową gwiazdką Michelin. Na uznanie zasłużyło jedno danie z którego słynie to miejsce – kaczka w sosie sojowym.
Do czego zmierzam?
W menu OtwARTej zjecie potrawę, która moim zdaniem w przedbiegach mogłaby usunąć z podium singapurską kaczkę.
To absolutnie i bezsprzecznie najlepiej przygotowane podroby jakie kiedykolwiek zjadłam. Tutaj dla podkreślenia kunsztu szefa kuchni dodam, że do podrobów nam bardzo długie zęby a wątróbkę toleruję tylko w pasztecie, więc jestem bardzo krytyczna w tej kwestii.
Wspominałam je relacji ze Smaków Gdańska, ale zasługują na jeszcze nie jedną wzmiankę <3
Ozory wołowe
Miękkie, delikatne o konsystencji musu, rozpływające się w ustach i niezwykle aromatyczne.
W zależności od pory roku serwowane są z innymi dodatkami, ale pozostają niezmiennie doskonałe.
Moim zdaniem to flagowe danie OtwARTej i uważam, że restauracja powinna chwalić się nim gdzie się tylko da.
Jest po prostu perfekcyjne <3
Jeśli kiedykolwiek będziecie w Gdańsku – musicie spróbować, zapewniam Was, że tak dobrych jeszcze nie jedliście.

Ozorki wołowe – 29 zł

Tym razem podane zostały pasternakiem, jarmużem, cebulą, chrzanem i kaszą gryczaną .
Zwróćcie koniecznie uwagę na stylizację dania – składniki ułożone na talerzu w niecodzienny aczkolwiek przepiękny sposób. Niczym malarz uchwycony w szale tworzenia wiekopomnego dzieła <3

Ozorki wołowe – 29 zł

Ponieważ jesteśmy nad morzem, warto byłoby spróbować ryb, prawda?  Może dla niektórych z Was będzie to zaskoczeniem, ale w Trójmieście o dobrą i świeżą rybę wcale nie tak łatwo.
Na szczęście OtwARTa wychodzi z tego obronną ręką.
Dorsz

W menu możecie wybrać pomiędzy Doradą a Dorszem. Ja zdecydowałam się na to drugie – ryba była soczysta ale jednocześnie dobrze przypieczona, miękka i delikatna.
W asyście maślanego pure z pasternakiem, cebulą i kaszą jaglaną z dodatkiem chrupiącego kalafiora, dymką i oliwą pietruszkową stanowiła smaczne połączenie, chociaż dla mnie zbyt łagodne i mało wyraziste.

Dorsz – 33 zł

Tak, jak w przypadku ozorków – dekoracja talerza skradła moje serducho.
Może jednak zacznę interesować się sztuką ? 😉

Dorsz – 33 zł

Tutaj teoretycznie powinnam zakończyć, ale zanim jeszcze usiedliśmy do stolika, tuż po wejściu do restauracji, moją uwagę od razu zwróciły stojące na barze słodkości.

Domowe ciasta

Wyglądały niezwykle zachęcająco i chociaż nie bardzo miałam już miejsce, a żołądek kategorycznie próbował mi się sprzeciwić – skusiłam się na kawałek karpatki.
Do wyboru było jeszcze brownie z wiśniami i puszysty sernik, ale obawiałam się, że będzie to mimo wszystko za ciężki kaliber po tak obfitej kolacji.
Wybór okazał się słuszny i bardzo smaczny.
Ciasta nie są wyszczególnione w regularnej karcie ponieważ codziennie przygotowywane są nowe, każde inne.
Smakują jak te upieczone przez ukochaną babcię /ciocię/mamę czy ciocię mamy babci. 😉

Karpatka

Karpatka była słodka, krucha i pyszna. Dodatek kokosa i płatków kukurydzianych nadawał chrupkości a  kwaskowa konfitura wiśniowa podana do ciasta idealnie dopełniała jego smak. Cudo <3
Bardzo żałuję, że nie dałam rady zjeść całej, bo była warta każdego kęsa i każdego (ewentualnego) przysiadu z ponad setki tych które pozwoliłyby spalić tyle spożytego dobra. 

Karpatka

Podsumowanie:
Jeśli kiedykolwiek znajdziecie się we Wrzeszczu, wygospodarujcie chwilę na odwiedziny w OtwARTej.
Koniecznie spróbujcie niebiańskich ozorków, a jeśli wpadliście tylko na kawę – nie odmówcie sobie kawałka pysznego domowego ciasta.
Będziecie zachwyceni.
OtwARTa powita Was z szeroko otwartymi ramionami <3
Nazwa zobowiązuje – oprócz smacznego jedzenia, spotkacie się z dobrą sztuką, w restauracji organizowane są także wernisaże.
Więcej informacji znajdziecie na ich stronie oraz fanpage na facebooku.

OtwARTa  – galeria smaku Garnizon
ul. Słonimskiego 6
80-280 Gdańsk