W pierwszej części poradnika (klik) omówiliśmy podstawy fotografii, kadrowania i obsługi smartfona. Teraz czas zająć się resztą, czyli wszelkimi akcesoriami, które teoretycznie nie są niezbędne. Teoretycznie bo z nimi jest znacznie łatwiej.
Dla jasności – nie zachęcam cię do kupowania nowych dodatków, bo trzeba mieć na nie miejsce. U mnie zalegają w kartonach, bo w kuchni już nic nie wcisnę – nie idź tą droga. Chyba, że masz sporo miejsca w domu lub pojemny strych bądź piwnicę no i nieograniczone środki, wtedy proszę bardzo, można zaszaleć.
Ale do brzegu. W drugiej części poradnika opowiem ci z czego korzystam podczas wykonywania zdjęć, co uważam za niezbędne minimum a z czego można zrezygnować. Zdradzę kilka sprawdzonych tricków i nauczę jak samodzielnie zrobić tło do zdjęć, o takie jak na poniższym zdjęciu. Ciekawy/a? No to zaczynamy. 😀

Tło do zdjęć
To dla mnie absolutne minimum i zarazem uniwersalne akcesorium fotograficzne. Dzięki niemu możesz stworzyć plan zdjęciowy praktycznie wszędzie. Nie trzeba się przejmować, że coś czego nie chcesz pokazać będzie widoczne na drugim planie. Tło je zakryje. Jeśli masz niezbyt atrakcyjne mieszkanie, odrapane meble albo po prostu nie chciało Ci się posprzątać, a nie chciałbyś/chciałabyć aby samotne skarpetki walały się w granicach kadru – ustaw tło.
Wybór jest naprawdę spory: mamy profesjonalne tła fotograficzne (do sesji zdjęciowych), tła w rolce – papierowe lub winylowe (często nazywane przez sprzedawców blogerskimi), materiałowe (np. z prześcieradła lub innych tkanin), gotowe sklejone/zbite deski lub sklejki – ciężkie, drogie i średnio praktyczne oraz moje ulubione – tła własnoręcznie przygotowane.

Na zdjęciu poniżej możesz zobaczyć część mojej kolekcji, kilka teł, z których najczęściej korzystam. Te sztywne, zrobione z okleiny i płyty trzymam za szafą oraz przy biurku, skąd łatwo je wyciągnąć. Winylowe natomiast leżą na płasko pod łóżkiem, dzięki temu nie gniotą się, chociaż i tak są mniej praktyczne od tych pierwszych.
Skąd je wziąć? Jak wpiszesz w wyszukiwarkę „tło do zdjęć”, znajdziesz przynajmniej kilkanaście sklepów oferujących profesjonalne tła fotograficzne. Najwięcej jest tych studyjnych. Ze względu na swoje gabaryty i konieczność umocowania na specjalnym statywie, dedykowane są do profesjonalnych sesji zdjęciowych. Ich wymiary przeważnie zaczynają się od 100 x 100 cm w górę. Są niezbyt poręczne, a po rozłożeniu zajmują sporo miejsca. Wśród nich wyróżniamy tła winylowe (mocniejsze i grubsze a tym samym droższe) i papierowe (cieńsze, mniej wytrzymałe i tańsze). Oprócz tego możemy wybrać między tłem matowym i błyszczącym. Elastyczne tła winylowe do portretów i sesji zdjęciowych będą w sam raz, do jedzonek – nie za bardzo. Wyjątek stanowią zdjęcia typu flat lay. To ujęcie sceny, zawierającej różne przedmioty i akcesoria fotograficzne, ułożone na płaskiej powierzchni, z góry – z tzw. lotu ptaka. Jeśli jednak chcesz zrobić zdjęcie na wprost i ułożyć tło tak, aby pełniło funkcję jedocześnie podłogi i ściany, mogą pojawić się zagniotki świetlne. Czyli w miejscu zagięcia będzie się odbijać światło, co możesz zauważyć na tym zdjęciu.
Zwróć również uwagę na zdjęcie w prawym dolnym rogu (jego lewy dolny brzeg) – nie użyłam blendy ani lampy, a mimo to da się zauważyć, że nie jest to naturalna deska tylko sztuczne tło. Właśnie z powodu odbicia światła. Pamiętaj o tym przy zakupie, zwłaszcza jeśli chcesz robić duże zbliżenia.
Jak poradzić sobie z zagniotkiem? Można go oczywiście występlować w photoshopie lub innym programie do edycji zdjęć, ale nie po to inwestujemy w tło aby jeszcze je później poprawiać, prawda? Dlatego lepiej ich nie wyginać. Zdecydowanie lepszą opcją będzie kupno dwóch osobnych lub pocięcie jednego dużego i przymocowanie na przykład do deski.
Ja przypinam je do płyt tekturowych za pomocą klipsów biurowych lub zapinek od obręczy od tortu (Polka potrafi 😉).
Zresztą wcale nie musisz mieć takiego samego tła na podłodze i tylnej ścianie. Wystarczy aby korespondowały ze sobą pod względem kolorystyki.
Głównie z tego powodu mam kilka teł o podobnych wzorach lub odcieniach. Można je razem łączyć, ustawiając jedno na płasko a drugie podpinając do prowizorycznych plecków (czyli chociażby wspomnianej wcześniej płyty), tak jak na poniższym zdjęciu.
Tutaj tło poziome zostało oparte o solidny, ciężki blender, grubą rolkę ręcznika kuchennego i duży słoik. Stabilna podpora jest bardzo istotna. Uwierz mi na słowo, nie chcesz aby w najmniej oczekiwanym momencie ciężkie tło zwaliło się na starannie ułożone jedzenie. Jeśli spadnie na ciasto z kremem, albo babeczki – zapomnij o zdjęciach. Tego nie da się odratować. Oczywiście tylko pod kątem fotografii, bo przecież na smak nie ma to żadnego wpływu.
Odnośnie teł papierowych – sama ich nie używam ponieważ szybciej się gniotą i trzeba uważać aby ich nie zachlapać. Jeśli będą miały styczność z wodą lub na przykład kapką sosu nie dość, że się pomarszczą (jak mokra kartka po wysuszeniu) to mogą się odbarwić. Jeśli już jakieś Ci się spodoba i chcesz z niego korzystać, rób to uważnie. Plusem takich teł jest ich niewielka grubość i waga, dzięki czemu bardzo łatwo można je do czegoś przypiąć. Winylowe są ciężkie i tutaj konieczne jest zastosowanie mocniejszych klipsów.

Dość tanią opcją na tło DIY są resztki paneli podłogowych lub ich próbki. Można je kupić w sklepach meblowych, budowlanych lub online. Niestety niekiedy ich powierzchnia jest zbyt mała, więc będą nadawać się tylko do zdjęć z bliska. Możesz zakupić kilka takich samych próbek, ale nie zawsze uda się je razem połączyć, poza tym w przypadku większej ilości wychodzi to dość drogo.
Aktualnie mam dwie „próbki” paneli podłogowych typu click. Kupiłam je mniej więcej 6 lat temu w Castoramie za ok 4-5 zł sztuka. Używam czasami jako podkładki pod garnek (nieźle radzą sobie z wysoką temperaturą), ponieważ jako tło, z racji niewielkiego rozmiaru nie nadają się.
Tła, zwłaszcza jeśli są sztywne (czyli deska/płyta + okleina/tapeta/naklejone tło), mogą zastąpić nam stół. Wystarczy położyć je na stabilnym podłożu, przykładowo na dużych, grubych książkach. Takie rozwiązanie świetnie sprawdzi się, gdy potrzebujemy pozbyć się cienia, czyli tak jak u mnie padającego z futryny drzwi balkonowych.
Dzięki podwyższeniu możesz przesunąć swój plan zdjęciowy bliżej okna, wówczas cień nie będzie przeszkadzać – znajdzie się poniżej tła. Gdybym nie podłożyła książek, cały bok od strony okna byłby zacieniony. Oczywiście w takim przypadku można doświetlić lampą lub blendą, ale jak nie masz – warto pomyśleć nad podwyższeniem.
Takie tło można zrobić samemu i jest to moim zdaniem najlepsze i najtańsze rozwiązanie. Nie gniecie się, nie wygina, jest bardzo trwale. Chociaż wymaga nieco cierpliwości przy klejeniu jest warte każdej poświęconej mu minuty. Pomimo sporych rozmiarów, jest cienkie (ok 0,5 cm grubości) a tym samym lekkie. Z łatwością możesz schować je za szafą lub pod łóżkiem. Tła, które widzisz na zdjęciach, wykonałam samodzielnie z płyt ze sklejonej tektury oraz samoprzylepnej okleiny meblowej. O tym jak je zrobić przeczytasz na końcu wpisu.😊

Lampa pierścieniowa i statyw
Kiedyś próbowałam używać lamp studyjnych, ale w przypadku fotografowania jedzenia okazały się bardzo niepraktyczne. Są duże, ciężkie, zajmują sporo miejsca (aby je rozstawić musiałam przesuwać meble) a poza tym mocno grzeją. I o ile przy daniach podawanych na ciepło nie ma to większego znaczenia, to przy foceniu lodów lub innych deserów na zimno, może być problematyczne. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest mini lampa pierścieniowa tzw. ringlight. W sklepach online i na Allegro można zakupić ją już od 30 zł (na Alliexpress pewnie są jeszcze tańsze). Bardzo istotne aby miała możliwość zmiany rodzaju światła (białe i żółte) oraz jego natężenia).

Takie lampy przeważnie zasilane są za pośrednictwem kabla USB, konieczne będzie więc podpięcie ich pod powerbank lub ładowarkę do telefonu czy laptop. Lampa w dolnej części posiada metalowy otwór, dzięki któremu łatwo przymocować ją do statywu. Na zdjęciu powyżej znajdują się dwa o różnej wielkości, z których najczęściej korzystam (poza połączeniem z lampą używam ich również do stabilizacji smartfona). Większy (dość mocno zużyty i ściuchany) kosztował ok 9 zł, mniejszy niecałe 5. Oba kupione na Allegro, każdy z nich ma ruchome, wyginające się nóżki. Bardzo praktyczne.

Poza doświetlaniem zdjęć jedzenia, lampa pierścieniowa idealnie sprawdza się do selfie, video rozmów, nagrywania stories itp. Równomiernie oświetla twarz, dzięki czemu wyglądamy bardziej korzystnie. Jest lekka i poręczna. Zamiast statywu można ją po prostu na czymś zawiesić lub oprzeć. W zależności od tego jak ją ustawisz, efekt będzie inny. W trakcie wykonywania zdjęć warto zmieniać jej położenie i na bieżąco weryfikować jaka opcja najbardziej Ci odpowiada.

Ja przeważnie ustawiam nad fotografowanym jedzeniem, w odległości ok 50 cm lub lekko z boku, w najciemniejszym miejscu. Zawsze też sprawdzam jaki rodzaj światła oraz jego moc mi najbardziej w danym momencie odpowiada. Poniżej (dwa dolne zdjęcia) możesz zobaczyć porównanie intensywnego światła żółtego z białym.

Być może zapytasz dlaczego nie korzystam z lampy błyskowej? Ponieważ w przypadku fotografowania jedzonek to się nie sprawdza. Spójrz na zdjęcie w lewym górnym roku. Telefon miał ustawiony tryb automatyczny i włączony flesz (ikona błyskawicy). Zmieniły się kolory i faktura zarówno jedzenia jak i samego talerza. Moim zdaniem wygląda to wyjątkowo nieapetycznie. Dla porównania obok zdjęcie tego samego dania w świetle dziennym, a poniżej z wykorzystaniem lampy pierścieniowej.

Dla mnie lampa, tak samo jak tła do zdjęć, jest nieocenionym dodatkiem. Jest bardzo wygodna, łatwo ją transportować, wielofunkcyjna i dość trwała. Używam tej samej lampy od 3 lat, średnio co kilka dni a w okresie jesienno – zimowym prawie za każdym razem kiedy robię zdjęcia na bloga. Póki co śmiga bez zarzutu.
Jeśli szukasz dobrej lampy do zdjęć – polecam. Ta została zakupiona na Allegro, znajdziesz ją pod hasłem „mini lampa pierścieniowa”. Jeśli jednak nie chcesz ponosić dodatkowych kosztów, możesz skorzystać z wbudowanej lampy pierścieniowej jaką dysponuje na przykład moto g100.
Możesz z niej skorzystać wybierając tryb makro a następnie ikonkę latarki. Wbudowana lampa pierścieniowa bardzo się przydaje, zwłaszcza przy zdjęciach z bliska. W przeciwieństwie do lampy błyskowej równomiernie oświetla fotografowany obiekt, nie zmieniając jego kolorów.

Blenda
Na początku tego wpisu dodałam zdjęcie, które w ponad ponad połowie wypełnia wielka blenda fotograficzna. Do profesjonalnych sesji zdjęciowych, zwłaszcza w terenie jest nieoceniona. Blenda jest biała, dodatkowo posiada pokrowiec, z jednej strony jest złoty (widoczny na zdjęciu), z drugiej srebrny. Złoty to ciepłe światło, srebrny – zimne.
Po złożeniu (tak, na szczęście składa się) ma średnicę niecałych 50 cm i przechowuje się ją w poręcznym pokrowcu. Cena blendy jest różna, zależna od rozmiarów jak i ilości wymiennych pokrowców. Ta została kupiona ok 9 lat temu, ma wymiary 120 x 90 cm i kosztowała ok 100 zł (teraz są znacznie tańsze). Ze względu na gabaryty, korzystam z niej bardzo sporadycznie. Na potrzeby zdjęć jedzenia wystarczy (i będzie bardziej poręczna) blenda o średnicy 50 cm. Można taką bez problemu kupić, ale ja znalazłam jej tańszy i wygodniejszy odpowiednik.😎
Korzystam naprzemiennie ze złotej lub srebrnej blendy. Zimne, białe światło uzyskałam wykorzystując dno od tortownicy oraz płytę winylową owinięta folią aluminiową, natomiast złote, ciepłe światło zapewnia mi podkładka pod tort. Nic za nią nie zapłaciłam – była dodatkiem do ciasta.😉
Wszystkie sprawdzają się idealnie i nie widzę potrzeby aby korzystać z innych czy w ogóle brać pod uwagę zakup nowej.
Do rozjaśniania zdjęć możesz wykorzystać również zwykłe lustro, a jeśli szukasz złotej folii – kup termiczny koc ratunkowy. To folia z jednej strony srebrna, z drugiej złota. W aptece dostaniesz go za ok 5-7 zł (210 x 160 cm –  więc starczy na kilka lat), a na Allegro ok 2-3 zł. Aby dłużej Ci posłużył, nawiń lub naklej go na jakąś sztywną powierzchnię. Teczka A4 będzie w sam raz. Prawda, że proste?

Tricki i wskazówki
Wcale nie musisz mieć setek talerzyków, kilkudziesięciu filiżanek, miliona sztućców czy innych, specjalnych naczyń. Również nie ma sensu mieć kompletnego zestawu. Bardzo praktyczna jest biała zastawa, całkowicie bez zdobień czy nietypowych kształtów. Naczynia w tym kolorze są najpopularniejsze i najtańsze. Można wówczas mieszać je dowolnie a na zdjęciu będą wyglądały jak z jednego kompletu. Nawet jeśli są wyszczerbione czy pęknięte nie wyrzucaj ich – wystarczy tak ułożyć jedzenie aby wady nie były widoczne.
Zobacz jak w prosty sposób można wyczarować paterę.Pomimo, że kubek jest bardziej w odcieniu écru, z powodzeniem może być podstawką do białego talerza. Dlaczego? Ponieważ cień naszej patery sprawi, że i tak zmieni kolor.
Wolisz srebrne dodatki? Proszę bardzo! Spód od formy do pieczenia + metalowa miska z Ikei dają radę.

Kwiaty i wszelkie zielone dodatki bardzo ożywiają zdjęcia. Moim zdaniem nadają przytulny domowy klimat. Ustawiam je na dalszym planie prawie na każdym zdjęciu. W sezonie często zbieram kwiaty łąkowe, kupuję na targu a rzadziej w markecie. W zimie przeważnie zapatruję się goździki. Są relatywnie tanie i w porównaniu z tulipanami czy różami postoją w wazonie nawet 10 dni, o ile będziesz często zmieniać wodę i je podcinać.
Problem może pojawić się kiedy nie posiadasz odpowiedniego wazonu. Przeważnie w domu mamy 2 może 3, rzadko kiedy więcej. Co można zrobić kiedy wazon nie pasuje nam do kompozycji? Weź filiżankę, dzbanek do mleka, szklankę, słoik, butelkę, puszkę a nawet czajnik. Może być pęknięty albo dziurawy. Przecież do zdjęcia nie musisz moczyć kwiatków w wodzie. Spokojnie wytrzymają te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut.
Nie masz bukietu? Zastąp go czymś innym. Na przykład doniczką z ziołami, pęczkiem mięty/bazyli albo…główką sałaty.
Tą ze zdjęcia kupiłam w Lidlu, za niecałe 3 zł. Trzy rodzaje sałaty, które pięknie wyglądają, a dodatkowo można je zjeść. Win win.
Pamiętaj, zdjęcia możesz robić stale w tym samym miejscu. Wystarczy zmieniać tła i dodatki. A może nie jesteś wierny/a konkretnej stylizacji? Czemu nie, powielają ją na swoich zdjęciach, niech stanie się twoim znakiem rozpoznawczym. Nie inwestuj na początku w blog, poszukaj tanich rozwiązań a nowe akcesoria szukaj na wyprzedażach, pchlim targu, aukcjach internetowych albo w sklepie z antykami. Używane czy nawet nieco podniszczone naczynia można kupić za grosze.

Zrób sobie tło do zdjęć
Nieskromnie dodam, że wymyślone przeze mnie połączenie płyty ze sklejonej tektury i okleiny samoprzylepnej jest genialne i niesamowicie praktyczne^^.

Płyty zakupiłam kilka lat temu na Allegro, wówczas koszt jednej o wymiarach 50 x 70 cm wynosił ok 8 – 9 zł. Nie mam niestety danych sprzedawcy, poszukaj pod hasłem „płyta z tektury/przekładka tekturowa/płyta ze sklejki/podkładka sklejka”. Przy zakupie zwróć uwagę na grubość, moje mają ok 0,5 mm, dzięki czemu są lekkie co bardzo ułatwia ich przechowywanie. Warto wybrać białe i gładkie, ponieważ na takiej powierzchni klej lepiej się trzyma, a jasna płyta nie zmieni koloru tła.
Do obklejenia najlepsze będą okleiny do mebli lub łazienki ponieważ są samoprzylepne i trwałe. Poza tym łatwo się je czyści, są odporne na zamoczenia (do pewnego stopnia oczywiście). Po każdej sesji zdjęciowej przecieram je płynem uniwersalnym lub do szyb i wycieram do sucha ręcznikiem papierowym – przez kilka intensywnych lat użytkowania nadruk ani trochę się nie starł. Swoją szosą, bardzo o nie dbam i zawsze obchodzę się z nimi delikatnie.😉
Przy zakupie zwróć uwagę aby okleina miała wymiar (albo większa) lub jej wielokrotności. Czyli w przypadku deski 50 x 70 cm możesz skleić razem dwa kawałki o boku 25 cm. Oczywiście lepiej jak okleina nie jest pocięta, wówczas nie ma ryzyka, że będzie widać łączenie.
Tą, którą widzisz na zdjęciu kupiłam za 19 zł na wyprzedaży w Biedronce. Jest dobrej  jakości, chociaż po rozwinięciu miała kilka skaz (zagniotków) i nieco słabszy klej od tych, które używałam wcześniej.
Wszystkie pozostałe kupiłam na Allegro.
Dodatkową zaletą oklein są ich plecki. Od spodu naklejony jest papier ochronny z nadrukowaną miarką. To bardzo ułatwia dopasowanie do płyty. Wystarczy położyć ją na okleinie i zaznaczyć miejsce cięcia. Ale po kolei.

Płytę/deskę przetrzyj szmatką zwilżoną wodą a następnie wytrzyj do sucha. To bardzo ważne – nie może być mokra, brudna a przede wszystkim zatłuszczona, wówczas klej nie będzie się trzymać. Płytę przyłóż do okleiny, odrysuj lub zaznacz brzegi a następnie odetnij ustalony kawałek. Sprawdź czy nie ma paprochów, ziarenek piasku lub innych drobinek. Jeśli ich nie usuniesz, przypomną o sobie w postaci wybrzuszeń lub przetną materiał podczas aplikacji.
Aby okleina równo przylegała polecam zacząć od krótszego brzegu, odklej kawałek papieru ochronnego i przyklej dokładnie węższy brzeg na całej jego długości. Bardzo ważne jest, aby na bieżąco usuwać wszelkie pęcherzyki powietrza, ja wygładzam je dłonią, ale możesz użyć dowolnego płaskiego elementu. Pamiętaj tylko by nie miał ostrych brzegów.
Powoli odciągaj papier od spodu jednocześnie drugą ręką dociskając i wygładzając powierzchnię. Jeśli nie uda się usunąć pęcherzyka lub zagniotka podczas naklejania delikatnie poderwij okleinę i przyklej jeszcze raz. I tutaj uwaga – jeśli kleisz po gładkiej stronie płyty, nic się nie stanie. Jeśli jednak płyta jest chropowata (u mnie to brązowa część), za każdym poderwaniem okleinę trudniej będzie przykleić. Wynika to z tego, że przyczepiają się do niej drobne ścinki z płyty. Zwróć na to uwagę.
Jeśli okleina będzie wystawać poza krawędź płyty, przytnij ją. Najlepiej nożykiem do tapet. Jeśli tego nie zrobisz, będzie się haczyć, zbierać kurz i coraz bardziej odklejać w tym miejscu. I już. Proste?
Bardzo możliwe, że kilka razy przeklniesz siarczyście podczas naklejania, ale i tak warto 😉. Tak wykonane tła długo ci posłużą. Nie musisz martwić, że się pogniotą, łatwo się je czyści i mogą służyć jako plecki/ściana lub dodatkowy blat a i koszt jest dość niski. Jedynym minusem może być ograniczony wybór wzorów, ale na początek powinny w zupełności wystarczyć.

I jak? Dowiedziałeś/łaś się coś nowego? A może o coś chcesz zapytać lub cokolwiek jest dla Ciebie niejasne?
Nie krępuj się, możesz do mnie w każdej chwili napisać tu: https://www.facebook.com/nerdycookin/ lub tu: https://www.instagram.com/nerdycookin/. 
Nie czekaj, cykaj dużo zdjęć i pamiętaj, ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.😎 A jeśli szukasz dobrego smartfona nie tylko do zdjęć jedzonek, z czystym sumieniem polecam moto g100. Więcej o nim przeczytasz w pierwszej części poradnika (klik). 

 

Partnerem wpisu jest Motorola Polska