Szukając informacji o oryginalnych francuskich pączkach znalazłam dwie, ale całkowicie sprzeczne wersje przepisu. Jedna, pojawiająca się na stronach francuskojęzycznych, informująca że tradycyjne beignets robi się z parzonego ciasta ptysiowego, druga – że te najlepsze i najbardziej znane pochodzą z Nowego Orleanu i przygotowywane są z ciasta drożdżowego.
Pytanie, kto ma rację?
Według internetów, recepturę na prawdziwe beignets, Francuzi przywieźli do Luizjany w XVIII wieku. Za najsłynniejsze uważa się te sprzedawane od 1862 roku w nowoorleańskiej kawiarni „Cafe du Monde”. Cieszą się nieustającą popularnością i stały się wizytówką tego lokalu.
Podobno rodowici Francuzi przygotowują beignets tylko i wyłącznie z ciasta ptysiowego, zapierając się, że zbrodnią jest dodawanie do niego choćby grama drożdży. Nawet suchych.:)

Jedyną wspólna cechą łączącą oba przepisy jest kształt – beignets powinny być kwadratowe.:)
Nie miałam okazji spróbować ani jednej ani drugiej wersji, ale ponieważ nigdy nie jadłam smażonego ciasta ptysiowego, ta opcja wydała mi się ciekawsza.
Jak wyszło?
Beignets są bardziej tłuste (zawierają sporo masła), mniej puchate i zwarte od naszych pączków oraz puste w środku (standard w cieście ptysiowym).
Można je po usmażeniu przekroić i napełnić kremem, nutellą (tylko dla certyfikowanych słodkożerców) dżemem czy bitą śmietaną.
W smaku przypominają mi połączenie racuchów z pączkami.

Pomimo, że są puste w środku, bardzo sycące i dość „ciężkie”.
Nie dałam rady zjeść więcej niż 3 na raz:>

Składniki:

  • 100 g masła 82%
  • 150 ml wody
  • 3 płaskie łyżki cukru
  • szczypta soli
  • 300 g mąki pszennej tortowej typ 450 lub 500
  • 4 jajka L
  • 4 łyżki wódki lub spirytusu (dzięki alkoholowi pączki będą mniej tłuste)
    + olej do smażenia i cukier puder do posypania

Czas: ok 60 minut + kilka godzin na schłodzenie
Składniki na 3 pełne, duże talerze (nie zdążyłam policzyć ile wyszło sztuk;>)

Hint1: do ciasta użyj masła o zawartości minimum 82% tłuszczu, wszelakie mixy, margaryny itp odpadają.
Hint2: mąkę przygotuj od razu gdy tylko przełożysz pozostałe składniki do garnka – gdy  się zagotują, wsyp całą mąkę i energicznie mieszaj. 
Hint3: usmażone beignets przełóż na wyłożony papierem kuchennym talerz, ale nie układaj ich jedne na drugich  – gdy przestygną, zapadną się (z powodu pustego, ptysiowego środka), dlatego aby nie wklęsły się za mocno – układaj je obok siebie.
Hint4: najsmaczniejsze są na ciepło, najlepiej podane z dżemem/powidłami z kwaśnych owoców, jak np wiśnie, czy porzeczki.
Hint5: jeśli zostanie Ci trochę pączków na drugi dzień, możesz je reanimować wkładając na 5 minut do piekarnika nagrzanego do 180°C – napuchną i zrobią się bardziej chrupkie.

 Przygotowanie:
Do garnka przełóż masło, wlej wodę, dodaj cukier i sól, zamieszaj, postaw na gazie i doprowadź do wrzenia.
Gdy zacznie bulgotać, wsyp od razu całą mąkę, energicznie zamieszaj, zmniejsz ogień na minimum i smaż przez ok 1 minutę nie przerywając mieszania.
Ciasto powinno być gładkie i bez grudek.
Zdejmij z ognia, przełóż do osobnego naczynia i przestudź. Do ciepłego (ale nie gorącego ciasta) dodawaj po jednym jajku miksując na niskich obrotach. Kolejne jajko wmiksuj dopiero jak poprzednie połączy się z ciastem. Gotowe ciasto wstaw do lodówki na całą noc (8h), a jak nie masz tyle cierpliwości – na minimum 1 godzinę.

Schłodzone wyjmij z lodówki, stolnicę podsyp mąką (ciasto się klei), ale nie zagniataj jej z ciastem. Mąka jest nam potrzebna tylko do rozwałkowania.
Ciasto rozwałkuj dość grubo – ok 5 mm, następnie pokrój w kwadraty.
Rozgrzej olej, sprawdź czy ma odpowiednią temperaturę (wrzuć mały kawałek ciasta, jak od razu zacznie bulgotać, pienić się i wypłynie na powierzchnię to jest ok), delikatnie wrzucaj kawałki ciasta, otrzepując je wcześniej w dłoniach z nadmiaru mąki.
Smaż ok 2 – 3 minuty z każdej strony na jasno brązowy kolor. Wyjmij z oleju i odsącz na ręczniku papierowym.
Lekko przestudzone posyp cukrem pudrem lub podaj z ulubioną konfiturą/powidłami etc.